Kierowcy #1 - Pan Waldek, Olsztyn - Gdańsk

Najciekawszym elementem podróży autostopem są ludzie, których spotykamy w trasie. Z tego powodu chciałabym przybliżyć sylwetki tych, którzy zabierają nas w dalszą drogę. Często nie znamy imion tych osób, lub nawet jeśli znamy, nie chcę ich podawać, żeby mogli zachować anonimowość. Gdy spotykamy obce osoby, jesteśmy z nimi w stanie rozmawiać o najbardziej prywatnych sprawach, bo przecież i tak najprawdopodobniej nigdy więcej ich nie zobaczymy. Wielokrotnie podczas podróży autostopem zauważałam to zjawisko, ludzie bardzo się otwierają i zwierzają z tego, co czasami bardzo ich uwiera mentalnie.



Godzina 10:10, stajemy na olsztyńskiej wylotówce z kartonem z napisem "Gdańsk". Tak, jak zwykle nie łapiemy TIR-ów, tym razem zatrzymał się pan, który jechał z Olsztyna do Gdańska. Dla osób nieobeznanych z tematem - w kabinie TIR-a zazwyczaj jest miejsce tylko dla dwóch osób, które mogą legalnie w niej przebywać. Grzechu zajął miejsce pasażera, a ja elegancko siedziałam sobie na łóżku, które znajduje się za fotelami i na którym kierowca może sobie pospać w przerwach od pracy. Pan, nazwijmy go Waldek, od zeszłego do tego wtorku pokonał 4 tys. 400 km. Od siedmiu lat jeździ na trasie Polska - Anglia, na stałe mieszka w Elblągu, a swoją bazę ma w Gdańsku. Tym razem był w Anglii, odebrał ogromne wiatraki i przywiózł je do Olsztyna, gdzie będą użyte przy budowie nowego osiedla. 

Opowiadał nam o trudnej sytuacji kierowców, spowodowanej dużą liczbą uchodźców w okolicach Calais. Wielokrotnie włamywali mu się do naczepy, cięli plandekę, a nawet pewnego razu napadli na niego w kabinie i przystawili nóż do gardła, żądając pieniędzy. Nie byli jednak zainteresowani siedemdziesięcioma złotymi, które posiadał pan Waldek, więc na szczęście nic mu się nie stało. W pracy kierowcy nie jest to jedyne zagrożenie - szokujące dla mnie były historie, w których w nocy ktoś spuszcza paliwo z TIR-a, w którym spał nasz kierowca, czy takie o kradzieży załadunku. Kolega pana Waldka wiózł naczepę kosmetyków, zaparkował na parkingu na przerwę, wstał rano, a tam wycięta wielka dziura i puste palety. Z kolei pan Waldek obudził się któregoś ranka, próbuje odpalić silnik i nagle okazuje się, że ktoś mu w nocy spuścił 400 litrów paliwa. Nie mógł tego zrobić byle laik, a doświadczona osoba z pompą i zbiornikiem, prawdopodobnie inny kierowca.

Życie w ciągłych rozjazdach wiąże się przede wszystkim z rozstaniami z rodziną. Pan Waldek ma syna i córkę. Jego syn pół roku temu również stał się ojcem, a co ciekawsze, wnuczek urodził się dokładnie tego samego dnia, co dziadek, w dodatku w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Niestety, córka pana Waldka mieszka w Londynie. W naszych podróżach poznajemy wiele osób i praktycznie każda rodzina jest w mniejszym lub większym stopniu rozdzielona przez emigrację, ta, jak się okazało, również. Pan Waldek jednak nie martwi się - dzięki swojej pracy często odwiedza "córę". Spotkają się już w ten weekend! Emigracja to duży problem dla współczesnych rodzin, a sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, gdy bliska nam osoba wiąże się z obcokrajowcem. Szczególnie dla starszych osób jest to problematyczne, bo oprócz "generation gap" - różnic pokoleniowych - powstają kolejne bariery - językowa i kulturowa.  Pan Waldek obawia się, jak to będzie, gdy jego córka zwiąże się na stałe z Anglikiem oraz, czy jego kolejne wnuki, które będą dorastać w angielskim środowisku przy ojcu, który nie zna języka polskiego, będą w tej sytuacji w stanie porozumiewać się z dziadkami w języku polskim. Nie jest w stanie sobie wyobrazić sytuacji, gdy ma wnuczka, a nie może z nim swobodnie porozmawiać bez tłumacza. 

A z takich śmieszniejszych rzeczy, to gdy jechaliśmy, z CB radia usłyszeliśmy innego kierowcę: "W kabinie mogą jechać tylko trzy osoby, proszę wyprosić tę dziewczynę siedzącą na środku. Ja ją wezmę, mam wolne miejsce obok siebie. Hehehe".

Komentarze

Popularne posty